Polska – Niemcy: koordynatorzy rządów wznawiają dialog
Stand: 13.09.2024, 18:34 Uhr
„W ostatnich latach był wyraźny zastój w relacjach polsko-niemieckich. Jesteśmy świadomi, czego w nich brakuje i mamy przed sobą wielką szansę zrobienia czegoś nowego” – deklaruje Krzysztof Ruchniewicz. „W naszych relacjach zaczęła się nowa dynamika. Od strony niemieckiej zależy, czy podejmie działania, które Niemcy być może zaniedbały w ostatnich latach” – dodaje Dietmar Nietan. Z koordynatorami rządów ds. współpracy polsko-niemieckiej rozmawia Tomasz Kycia.
Tomasz Kycia: Pierwsze pytanie kieruje do Dietmara Nietana, niemieckiego koordynatora ds. współpracy transgranicznej: Jakie są konkretne plany niemieckiego rządu dotyczące granicy polsko-niemieckiej? Premier Donald Tusk skomentował niedawno zapowiedziane przez niemiecki rząd zaostrzenie kontroli granicznych w następujący sposób: „to de facto zawieszenie Schengen”.
Dietmar Nietan: Nie znam szczegółowych planów policji federalnej i federalnego MSW dotyczących działań na granicy polsko-niemieckiej. Jako zdeklarowany Europejczyk jestem zirytowany i rozczarowany, że środki te zostały podjęte bez wcześniejszych konsultacji z polskim rządem, ale także z innymi rządami naszych sąsiednich krajów. To nie był dobry sygnał dla Europy.
Ale na pewno trwają wewnętrzne dyskusje na temat tego, jak takie kontrole powinny być zorganizowane? Nie wyobrażam sobie, żeby koordynator ds. współpracy polsko-niemieckiej nie wiedział nic o tym, jak powinny przebiegać kontrole na granicy polsko-niemieckiej?
Dietmar Nietan: Cóż, nie tyle jako koordynator, ale jako poseł wiem, jakie są możliwości przeprowadzania kontroli granicznych. Ale niezależnie od tego, czy mi Pan wierzy, czy nie, nie wiem dokładnie, w jaki sposób zostanie to zrobione na granicy polsko-niemieckiej.
W takim razie zapytam prof. Ruchniewicza: Jak polski rząd zareaguje na to działanie Niemiec? Czy planowane są również polskie kontrole?
Krzysztof Ruchniewicz: Również jestem zaskoczony. Mamy do czynienia z nowymi informacjami. Nie jest to kompetencją MSZ, a jeśli już, to polskiego MSW. Myślę też, że bardzo ważne jest to, co powiedział premier Tusk. Zwrócił on uwagę naszemu niemieckiemu partnerowi, że jesteśmy razem partnerami w Europie i że takie decyzje powinny być również dyskutowane z partnerami. Rozumiemy lub możemy bardzo dobrze zrozumieć, jakie były i jakie są tego powody. Musimy jednak o tym rozmawiać, a przede wszystkim przygotować na nową sytuację mieszkańców wzdłuż granicy na Odrze i Nysie. Takie środki mają wpływ przede wszystkim na tych, którzy pracują po niemieckiej stronie, którzy muszą codziennie dojeżdżać do pracy. Na przejściach granicznych bardzo często jest tylko jeden pas ruchu, a następnie wprowadzane są dodatkowe środki kontroli, kolejki stają się jeszcze dłuższe, a irytacja jeszcze większa. Trzeba to wziąć pod uwagę i przygotować na to ludzi, którzy mieszkają na granicy. To dlatego polski premier zareagował w taki, a nie inny sposób. I jednocześnie jest to być może też apel do strony niemieckiej, żeby w przyszłości podchodziła do tego inaczej niż do tej pory.
Mówił Pan, że takie decyzje powinny być dyskutowane z partnerami, jednak ta decyzja została już podjęta przez rząd federalny. Ma to zostać wkrótce wprowadzone. Kiedy więc polski rząd rozpocznie dialog z rządem niemieckim na temat tego, co dzieje się na granicy? To jest pytanie do obu Panów. Są Panowie koordynatorami. Siedzą przy jednym stole, ale widzę, że informacje nie przepływają tak łatwo, jak mogłoby się wydawać.
Dietmar Nietan: Cóż, istnieją porozumienia między rządami w sprawie tego, jak mają wyglądają konsultacje, jak informować się nawzajem i jak koordynować działania. Strona niemiecka zrobiła to bez prowadzenia rozmów ze stroną polską. Nie widzę tylko, żeby strona polska kontaktowała się teraz z rządem niemieckim, ale mam wielką nadzieję, że być może rząd niemiecki już to nadrobił teraz, kiedy rozmawiamy i podejmie konkretne kroki dopiero wtedy, kiedy porozmawia z odpowiednim krajem sąsiednim. Wolałbym jednak, aby przed podjęciem takiego kroku skonsultowano się najpierw z krajami sąsiadującymi, które są naszymi przyjaciółmi i sojusznikami.
Nawiasem mówiąc, dotyczy to nie tylko Polski, ale wszystkich sąsiadów Niemiec. Wspomnieli już Panowie, że ludzie mieszkający przy granicy są tym bezpośrednio dotknięci. Nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą, Rene Wilke, narzekał niedawno na słabą organizację niemieckiej policji na granicy. W wywiadzie dla gazety Märkische Oderzeitung powiedział, że ma nadzieję, iż obecne rozwiązanie jest rozwiązaniem awaryjnym, które wkrótce się zmieni. Ale kontrole graniczne faktycznie obowiązują od jesieni ubiegłego roku. Jak długo to potrwa?
Dietmar Nietan: Jestem głęboko przekonany, że RFN nie może na stałe utrzymać tego rodzaju polityki granicznej, jeśli nie chce narazić na szwank swojej reputacji i pozycji w Unii Europejskiej. Dlatego takie środki mogą być tylko tymczasowe. Rząd federalny zawsze podkreślał, że kontrole graniczne i ewentualne przesiedlenia nie powinny być przeprowadzane przed podjęciem decyzji, że nie jest to właściwa droga, że że potrzebujemy europejskiego rozwiązania. Nadal tak uważam i mam wielką nadzieję, że Republika Federalna zrobi wszystko, co w jej mocy, aby rozpocząć rozmowy ze swoimi partnerami w UE, ale w tym przypadku w szczególności z sąsiednimi rządami, czy to w Danii, Austrii, Francji, Polsce czy Czechach, w celu znalezienia wspólnych rozwiązań. Ponieważ oprócz kontroli granicznych, które nie pasują do dzisiejszego świata, są też inne sposoby zapobiegania nielegalnej migracji w Unii Europejskiej. Jednak mogą one nie być tak skuteczne pod względem rozgłosu jak kontrole graniczne.
Jeśli ściśle współpracujesz ze swoimi sąsiadami i potrafisz przekonać ich do swoich argumentów, możesz również zrobić coś z sąsiadami jako całością, aby nie musieć stawiać czoła oskarżeniom. Nie zrobiono wystarczająco dużo, by zapobiec nielegalnej migracji w UE. Ale jeśli każde z 27 państw członkowskich zdecyduje się walczyć z nielegalną migracją poprzez masowe ograniczanie granic, to polski premier Tusk ma rację. Wtedy Schengen będzie istnieć tylko na papierze, a to nie może leżeć w interesie kraju eksportującego, takiego jak Republika Federalna Niemiec.
Obaj Panowie wezmą udział w wydarzeniu w Czerwonym Ratuszu w Berlinie zatytułowanym „Wykorzystać nową dynamikę”. Na czym polega ta nowa dynamika? Znacie się od lat, uśmiechacie do siebie i jesteście bardzo przyjaźni. Ale z czego możemy wywnioskować, że istnieje jakaś nowa dynamika między Niemcami a Polską?
Krzysztof Ruchniewicz: To, że się do siebie uśmiechamy i dobrze dogadujemy, wynika z tego, że znamy się i cenimy od dawna. I to jest też ważne, bo to przejaw normalności w relacjach polsko-niemieckich. A w ostatnich latach był pewien zastój w tych relacjach. Jesteśmy świadomi tego, czego brakuje w relacjach polsko-niemieckich i gdzie możemy pomagać i teraz, bazując na naszej przyjaźni, staramy się to realizować. Kwestie polsko-niemieckie mogą – przepraszam za sformułowanie – być również sexy i oznaczać nowe rozwiązania. I chcielibyśmy przekonać do tego ludzi. Mamy przed sobą wielką szansę zrobienia czegoś nowego. W ciągu ostatnich kilku miesięcy pracowaliśmy bardzo intensywnie. Oczywiście nie tylko rządy, nie tylko ministerstwa wykonały świetną robotę, ale także my kilkakrotnie wymienialiśmy się pomysłami, spotykaliśmy się i ustalaliśmy agendę. A jednocześnie nadal widzimy, że w sprawach polsko-niemieckich jest ogromny potencjał, który nie został jeszcze w pełni wykorzystany.
Pytanie do Pana Nietana: jakie pomysły przyniósł Pan ze sobą dzisiaj dla słuchaczy lub osób uczestniczących w kolejnym wydarzeniu?
Obywatele Polski podjęli historyczną decyzję wyborczą 15 października ubiegłego roku. To całkiem normalne w demokracji, że od czasu do czasu zmienia się rząd. Ale każdy, kto widzi warunki, w jakich siły demokratyczne muszą konkurować po ośmiu latach rządów PiS i kto widzi niesamowite zaangażowanie, z jakim demokraci przegłosowali rząd PiS, ponieważ po prostu zmobilizowali się do głosowania, ponieważ mieliśmy rekordową frekwencję. To jest kolejna demonstracja woli wolności większości Polaków. Polacy otworzyli drzwi do nowej dynamiki swoją decyzją o głosowaniu i rząd Donalda Tuska swoim odważnym podejściem do Niemiec. Teraz do strony niemieckiej należy wykorzystanie tej historycznej szansy. Nie mogę dziś przynieść ze sobą omówionej z kanclerzem i minister spraw zagranicznych listy projektów, ale...
A szkoda (śmiech)
Też tak uważam (śmiech). MSZ pracuje z dużym zaangażowaniem, żeby osiągnąć postęp w wielu kwestiach, które są ważne dla naszych przyjaciół w Polsce. Na przykład gest humanitarny. Teraz jak najszybciej omówimy tę kwestię w Bundestagu, a następnie podejmiemy decyzję o budowie pomnika ofiar niemieckiej okupacji w Polsce. Z polsko-niemieckim Domem, który będzie zwrócony ku przyszłości.
Wiem też, że federalny minister obrony Boris Pistorius i jego zespół bardzo ciężko pracują nad opracowaniem koncepcji i propozycji, które udokumentują fakt, że Niemcy czują szczególną odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa polskiego, ale także za bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO jako całości. To, co teraz ode mnie słyszycie, to na razie tylko słowa. Jestem przekonany, że za nimi pójdą działania. Ale sam fakt, że teraz rozmawiamy o takich planach, to zupełnie inna sytuacja niż we wrześniu ubiegłego roku. Ta dynamika się rozpoczęła, ale teraz to od strony niemieckiej zależy, czy wykorzysta tę dynamikę i podejmie działania, które Niemcy być może zaniedbały w ostatnich latach.
Rok temu (w maju 2023 r.) Dietmar Nietan wypowiedział następujące słowa w naszym programie i w podcaście COSMO:
„Strona niemiecka nie powinna żądań reparacji redukować do kategorii czysto prawnych. W kategoriach prawa racja jest po stronie Niemiec, ale moralnie sytuacja jest już inna. I dlatego byłbym bardzo za tym, abyśmy w Niemczech zastanowili się, co możemy zrobić, aby nie pozostawić wątpliwości, że jesteśmy również świadomi naszej winy i wynikającej z niej odpowiedzialności. Osobiście mógłbym sobie wyobrazić na przykład utworzenie funduszu, dysponującego znaczącym kapitałem przekazanym przez strone niemiecką. Taka fundacja dbałaby na przykład o to, by niemiecka i polska młodzież lepiej poznawała swoją wspólną historię.”
Co się stało z Pana dobrym pomysłem na taki fundusz?
Dietmar Nietan: Cóż, nie mamy jeszcze funduszu. Z Krzysztofem Ruchniewiczem rozmawialiśmy dzisiaj z wieloma osobami o tym, w jaki sposób polskie MSZ i niemieckie MSZ mogą wesprzeć Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej w ocenie jej dotychczasowej pracy i wyznaczeniu nowych priorytetów. Byłem wtedy nieprecyzyjny. Nie potrzebujemy nowej fundacji, już ją mamy i jestem zwolennikiem zwiększenia kapitału dla tej fundacji ze strony niemieckiej. Niezależnie od tego, czy nazywa się to funduszem, czy też mówimy, że fundacja ma nowy program na przyszłość, który może realizować, ponieważ zwiększamy kapitał fundacji. To są teraz szczegóły. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji. O tym muszą porozmawiać oba rządy. Musimy również porozmawiać o tym w związku z sytuacją budżetową. Kiedy i w jakim zakresie. Ale niech to będzie dobrym znakiem, że jesteśmy teraz w trakcie kontynuowania tego, o czym wtedy wspomniałem, po stronie polskiej z pomocą Krzysztofa, a po stronie niemieckiej z moją pomocą.
Pytanie do prof. Ruchniewicza: Obejmując rząd, Donald Tusk mówił wyraźnie, że dobrze byłoby dostać jakiś wyraźny sygnał z Niemiec, że Niemcy poważnie traktują swoją odpowiedzialność. Co z tego wyszło? Żądanie reparacji, jak chciał rząd PiS, pewnie nie. Ale czy Donald Tusk wycofa się z tego oczekiwania „wyraźnego sygnału”?
Krzysztof Ruchniewicz: Nie wierzę w to. Mamy do czynienia z nową narracją. Nie próbujemy podążać starymi śladami PiS, ale zaproponować coś innego. Słusznie zapytał Pan, czy humanitarny gest, którego domagał się polski premier, jest teraz konkretyzowany przez stronę niemiecką. Nadal prowadzimy rozmowy. To jest pierwszy punkt, który mówi o historii, drugi punkt mówi o edukacji, co oznacza Dom z pomnikiem polskich ofiar II wojny światowej, a trzeci to sprawa, którą również uważam za bardzo ważną: Niemiecki wkład w polską politykę obronną i bezpieczeństwo ma ogromne znaczenie i to też przemawia za przyszłością naszych relacji, ponieważ strona polska jest przekonana, że Niemcy muszą wziąć odpowiedzialność także za własne bezpieczeństwo, czyli chodzi o nasze wspólne bezpieczeństwo, chodzi także o bezpieczeństwo w Europie. Są też bardzo intensywne rozmowy po stronie niemieckiej na temat tego, jak te plany można wdrożyć. Z mojej perspektywy jest to naprawdę ogromna wartość dodana, ponieważ, po pierwsze, cały czas prowadzimy dialog i mamy do czynienia z bardzo intensywną wymianą. Problem polega jednak na tym, że opinia publiczna chciałaby zobaczyć wyniki bardzo szybko. W tych warunkach jest to po prostu niemożliwe. Podchodzimy więc tylko do pewnych kwestii i zanim podejmiemy konkretne decyzje, potrzebujemy jeszcze trochę czasu.
Ile czasu konkretnie? Niemiecka inicjatywa obywatelska budowy pomnika polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie sięga 2017 r. Mamy 2024 r. Rok temu, Pan Nietan powiedział w naszym programie Cosmo: „Mam nadzieję, że sprawy pójdą szybko do przodu. Cała sprawa musi wrócić do parlamentu. I mam wielką nadzieję, że rząd federalny przedstawi nam teraz propozycje, które będą gotowe do podjęcia decyzji tak szybko, jak to możliwe”.
Minął kolejny rok, a ta sprawa musi znów wrócić do Bundestagu. Dla wielu ludzi jest to niezrozumiałe i nieprzejrzyste. I wciąż trwa debata, ponieważ nie chodzi tylko pomnik, ale teraz też chodzi o Dom polsko-niemiecki. Niektórzy inicjatorzy apelu o pomnik z 2017 r., mówią: postawmy przede wszystkim pomnik, bo to jest prawdziwy znak dla Polaków, że traktujemy naszą historyczną odpowiedzialność poważnie. Będzie więc pomnik? Czy będzie Dom?
Dietmar Nietan: Nie chcę uprzedzać decyzji Bundestagu. Jestem tylko jednym z 730 posłów, ale faktem jest, że rząd federalny przekazał nam decyzję w sprawie koncepcji podczas letniej przerwy. Teraz, po zakończeniu letniej przerwy parlamentarnej, będziemy konsultować się z grupami parlamentarnymi, a nie tylko z grupami rządowymi. Chciałbym to zakończyć w pierwszym kwartale przyszłego roku - który zaowocuje rezolucją Bundestagu, która również mocno ustali kluczowe punkty.
Osobiście uważam, że te dwie rzeczy tworzą dobrą całość. Pomnik, w którym oddajemy cześć ofiarom niemieckiej wojny eksterminacyjnej, niemieckiej okupacji w Polsce, aby pokazać, że poważnie traktujemy naszą odpowiedzialność. Ale jako uzupełnienie pomnika także dom polsko-niemiecki, w którym nie tylko, ale przede wszystkim młode pokolenie może się spotykać i uczyć. Historia zbrodni niemieckich w Polsce na wystawie stałej w kontekście historycznym, obejmującym także okres przed 1939 r. i po 1945 r....
Ale gdyby ta koncepcja przeszła przez parlament, wielu współczesnych świadków nie doczekałoby już pomnika w Berlinie. Dom Polsko-Niemiecki prawdopodobnie powstanie za 15 lat.
Dietmar Nietan: Pomnik można postawić szybciej. Z mojego punktu widzenia pomnik i Dom stanowią całość pod względem treści. Jeśli chodzi o czas, musi być jasne, że jak tylko uchwała Bundestagu zostanie przyjęta, zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomnik został zbudowany tak szybko, jak to możliwe. A wtedy pomnik stanąłby przed Domem. Ale pod względem treści należą one do siebie.
Ale czy to nie jest wymuszona debata w Niemczech? Czy naprawdę widać w społeczeństwie, także wśród polityków, którzy ponoszą odpowiedzialność za ten kraj, wolę, by jeszcze raz przypomnieć o polskich ofiarach wojny?
Dietmar Nietan: To nie jest wymuszona debata. Chciałbym zauważyć, że inicjatywa została podjęta w 2017 r., a w 2020 r. podjęliśmy decyzję za pomnikiem na zasadzie ponadpartyjnej. Ostatecznie była to jednogłośna decyzja Bundestagu. Nie zrobiliśmy tego dlatego, że rząd PiS nas wtedy zmusił. Mogliśmy przecież powiedzieć: „nie ma sensu z Polską, ten rząd jest antyniemiecki, czy zbudujemy jeden pomnik, czy dwa”. Nie, inicjatorzy tego pomnika, chcę to jeszcze raz bardzo wyraźnie powiedzieć, Manuel Sarrazin z Zielonych, Paul Ziemiak z CDU/CSU, ale przede wszystkim mój nieżyjący już przyjaciel Wolfgang Schäuble (CDU), także i ja. Zrobiliśmy to z najgłębszego przekonania. Nikt nie musiał nas zmuszać. I może to teraz zabrzmieć cynicznie:
Liczba ludzi, którzy myślą o tym, że wciąż mamy coś do nadrobienia wobec Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, wzrosła od czasu rosyjskiej imperialistycznej wojny przeciwko narodowi ukraińskiemu. Dzieje się tak dlatego, że wielu ludzi zdało sobie sprawę, że ostrzeżenia Polaków i krajów bałtyckich, że nasza polityka energetyczna dotycząca gazu daje Putinowi broń, ostrzeżenia, że jesteśmy naiwni wobec jego imperialistycznych ambicji. Te ostrzeżenia były uzasadnione i to my byliśmy w błędzie, a nie nasi przyjaciele i Europa Środkowo-Wschodnia. To sprawiło, że wiele osób ponownie zastanowiło się nad historią. Kwestia rosyjskiego zagrożenia, kwestia suwerenności państwowej w kraju, który kilkakrotnie znikał z mapy, w dużej mierze z powodu niemiecko-pruskich lub carskich/sowieckich ambicji. Dlatego być może powinniśmy ponownie zająć się białymi plamami w naszej ocenie historii, a one istnieją, jeśli chodzi o Polskę.
Niedawno kanclerz Scholz powiedział w wywiadzie dla ZDF, że nadszedł czas na rozmowy pokojowe z Rosją. Czy Polacy powinni się obawiać, że Niemcy są gotowe do powrotu do normalności z Rosją? Czy Niemcy nie nauczyły się niczego z tego, co pokazały nam ostatnie trzy lub cztery lata?
Dietmar Nietan: Nie, Polacy nie muszą się tego obawiać. Przynajmniej nie z tym rządem. Olaf Scholz powiedział coś, co rozumie się samo przez się. Prezydent Zelenski byłby zadowolony, gdyby strona rosyjska w końcu wzięła udział w rozmowach pokojowych godnych tej nazwy. Kanclerz nie powiedział nic więcej. Nie było tak, że Putinowi uniemożliwiono udział w konferencji pokojowej w Szwajcarii. Nie chciał, a w odpowiedzi na konferencję pokojową zintensyfikował swoje wojownicze działania i ataki na ukraińską ludność cywilną. Kanclerz po raz kolejny powiedział, że nadszedł czas na rozmowy pokojowe. Ale dał jasno do zrozumienia, że to nie strona rosyjska określa format, ale społeczność międzynarodowa i Ukraina. Dlatego nie widzę nic złego w wypowiedziach kanclerza. On mówił również przy innych okazjach, że to strona rosyjska uniemożliwia nam osiągnięcie rozmów pokojowych. W tej ocenie nic się nie zmieni. Tylko wtedy, gdy będziemy nadal wspierać Ukrainę naprawdę wszechstronnym wsparciem wojskowym i pokażemy stronie rosyjskiej, że ich gra na czas nie działa, być może doczekamy dnia, w którym Putin w końcu podejdzie do stołu negocjacyjnego. Ale aby tak się stało, Ukraina musi stać się jeszcze silniejsza militarnie niż obecnie.
Na koniec pytanie o Polaków mieszkających w Niemczech: Kiedy ponownie odbędzie się okrągły stół Polonii i Mniejszości Niemieckiej?
Krzysztof Ruchniewicz: Jesteśmy w trakcie modernizacji tego formatu. Trzeba to zrobić, że okrągły stół był przydatny zarówno dla Polonii w Niemczech, jak dla mniejszości niemieckiej w Polsce. Dlatego bardzo ważną rolę odgrywa to, żebyśmy rzeczywiście używali tego formatu jako postulatu.
A co Pan ma przez to na myśli?
W międzyczasie wiele się zmieniło. Musimy radzić sobie z różnymi problemami wśród Polonii, są różne nowe grupy. Musimy wziąć to pod uwagę. Być może ważne jest również, aby najpierw wysłuchać samej Polonii, czego potrzebuje w takich rozmowach. Z drugiej strony mniejszość niemiecka sformułowała swoje pomysły znacznie bardziej precyzyjnie. I dlatego też powiedziałem, że najpierw trzeba to usłyszeć. Jak Polonia wyobraża sobie swoją rolę przy tym okrągłym stole i jakie tematy musimy bezwzględnie poruszyć.
Kiedy odbędzie się okrągły stół?
Dietmar Nietan: Nie możemy jeszcze podać daty, ale chciałbym podkreślić to, co Krzysztof powiedział na samym końcu. Jeśli spojrzymy na to, kiedy powstał okrągły stół, ile osób polskiego pochodzenia mieszkało wówczas w Niemczech? A ile mieszka w Niemczech dzisiaj? Ile z nich to drugie, trzecie czy czwarte pokolenie, które się tutaj urodziło? Osoby polskiego pochodzenia tutaj, czyli Polonia, pod słowem Polonia kojarzą zupełnie inne rzeczy, od kwestii politycznych, przez kwestie tożsamości kulturowej, po kwestie społeczne. Wiemy, że niestety są osoby polskiego pochodzenia lub obywatele polscy, którzy również muszą żyć lub pracować tutaj w niepewnych sytuacjach społecznych. I ta nowa różnorodność Polonii i nowe pokolenie młodych ludzi, którzy być może nie określiliby się dosłownie jako Polonia, ale którzy nigdy nie wyrzekliby się swoich polskich korzeni i pochodzenia, nawet jeśli mówią, że jestem bardzo szczęśliwy, że jestem obywatelem Niemiec, ta różnorodność nie została odzwierciedlona ani wzięta pod uwagę przez starą koncepcję.
A teraz musimy opracować agendę roboczą i skład okrągłego stołu, w porozumieniu między stroną polską i niemiecką, który również uwzględni tę nową jakość, tę nową różnorodność Polonii. Bo to jest tak naprawdę wielki skarb, który tu mamy, mówię to jako obywatel Niemiec. Mieć tutaj 2 miliony ludzi, którzy lubią być w Niemczech, którzy są zaangażowani w kluby i stowarzyszenia, nie tylko polonijne, którzy płacą tutaj podatki, którzy ciężko pracują. Tak, pokazanie, że nie chcemy ich asymilować, ale że jest to część ich integracji, że cieszymy się, że są polskiego pochodzenia, to będzie zadanie na przyszłość. A zadanie na początku okrągłego stołu było nieco inne.
Uśmiecham się, bo kiedy Włosi mówią „domani”, niekoniecznie mają na myśli naprawdę jutro. I brzmi to dla mnie trochę tak, jakby polsko-niemiecki okrągły stół miał się kiedyś odbyć. Może za dwa lata.
Krzysztof Ruchniewicz: Prosiłbym o odrobinę cierpliwości. W ostatnich latach wiele projektów zatrzymało. Musimy powoli aktywować stare formaty. Ale chcemy też dać tym formatom nowe życie, a to wymaga czasu. Potrzeba dialogu, w tym z samymi zainteresowanymi. Dietmar Nietan powiedział jasno, że mamy do czynienia z ciągle zmieniającą się grupą i musimy to jakoś uwzględnić. Musimy też z nimi rozmawiać, zwracać się do nich i lepiej poznawać ich problemy. I tylko wtedy możemy stworzyć forum, na którym będą mogli naprawdę wymieniać się pomysłami, gdzie sami będziemy mogli zobaczyć, jak możemy się zaangażować, aby im dalej pomagać. Mamy te pytania na naszym radarze. Potrzebujemy trochę czasu, by w ciszy i spokoju stworzyć razem coś wspaniałego.
Jak często rozmawiają Panowie ze sobą przez telefon w ciągu tygodnia?
Dietmar Nietan: Cóż, nie rozmawiamy przez telefon co tydzień, ale dużo piszemy na WhatsApp. A jeśli sprawa staje się zbyt skomplikowana, rozmawiamy również przez telefon.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiał Tomasz Kycia